"Barbarzyńca w ogrodzie" wraz z "Labiryntem nad morzem" i "Martwą naturą z wędzidłem" tworzy trylogię - niezwykłą opowieść o "złotych wiekach" sztuki i cywilizacji europejskiej.
UWAGI:
Nota wydaw. s. 221-222.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ta książka nie jest do przeczytania. Ta książka jest do odkrycia. Co jest w tej książce do odkrycia? To między innymi, ale przede wszystkim, że każda książka jest zawsze tylko książką. Że wszystkie słowa są zawsze tylko słowami, nigdy nie są tym, co z mniejszym lub większym popisem usiłują opisać. Ta książka jest opisem czegoś, co jest. To coś to nieśmiertelnie żywe życie. Możesz to odkryć, jeżeli nie utkniesz na słowach, jeżeli nie zachłyśniesz się słowami, nie zadusisz słowami i nie spoczniesz na słowie jak w trumnie. Jeżeli zawieruszysz się dalej, poza słowo, poza grób. Komu w drogę, temu teraz.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Na pocątku wsędy byli górole, a dopiero pote porobiyli się Turcy i Zydzi. Górole byli tyz piyrsymi filozofami. Filozof - to jest pedziane po grecku. Znacy telo co: mędrol. A to jest pedziane po grecku dlo niepoznaki. Niby, po co mo fto wiedzieć, jak było na pocątku? Ale Grecy to nie byli Grecy, ino górole, co udawali greka. Bo na pocątku nie było Greków, ino wsędy byli górole".Tak ksiądz Józef Tischner w swoim największym bestsellerze wyjaśniał powstanie filozofii. Najnowsze wydanie zostało wzbogacone o jego nieznane dotąd teksty. Można się z nich na przykład dowiedzieć, że Arystoteles, chorując na żółtaczkę, napisał XII księgę Metafizyki.Księga zaginęła, ale odnalazła się na strychu w Rogoźniku. Nowym elementem są też bardzo zabawne przygody Sobka Chowańca z Jonkówek, spisane przez księdza Tischnera w latach 80. Książkę uzupełniono też posłowiem Wojciecha Bonowicza oraz esejem Dobrosława Kota, będącym filozoficzną analizą opowieści o góralskich filozofach. Historia filozofii po góralsku to znakomita lektura zarówno dla tych, którzy poszukują rozrywki, jak i dla tych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o filozofii, i to w zupełnie nieszablonowy sposób.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Kalendarz i klepsydra"- utwór prozatorski Tadeusza Konwickiego, opublikowany w kwietniu 1976 r. Zawierał refleksje pisarza na temat współczesnej literatury, czasów stalinizmu, Wileńszczyzny, kondycji ówczesnej i dawnej literatury, anegdoty z życia towarzyskiego i literackiego, portrety prywatne ludzi kultury, uwagi dotyczące własnej twórczości, sylwetkę kota Iwana (który pojawił się później w książce dla dzieci Dlaczego kot jest kotem? autorstwa Konwickiego, z ilustracjami jego żony, Danuty), relacje z podróży do Chin i Ameryki, recenzje filmów i książek.Trudno jest określić przynależność gatunkową utworu - posiada on cechy dziennika, ale także eseju i recenzji, łączy w sobie cechy prozy dokumentalnej i fikcji. Krytycy klasyfikowali tę książkę jako: udany pamiętnik, lipny dziennik (Wojciech Żukrowski, Nina Kancewicz-Hoffman), poemat dygresyjny prozą (Jan Walc), esej (Henryk Brzozowski), zamaskowaną autobiografię (Helena Zaworska), żartobliwą powieść w formie pamiętnika (Kazimierz Koźniewski), prozę dokumentalną (A. Wasilewski). Współcześnie Kalendarz i klepsydrę sytuuje się w nurcie literatury sylwicznej.Kalendarz i klepsydra był niezwykle popularny. Tuż po swoim wydaniu recenzowany był na łamach czasopism przez trzydzieści siedem tygodni, jest więc prawdopodobnie najdłużej dyskutowaną w recenzjach książką w polskiej literaturze powojennej. Omawiany był przez najwybitniejsze postacie ówczesnego życia literackiego (m.in. przez Antoniego Słonimskiego i Stefana Kisielewskiego), na łamach większości ówczesnych czasopism (w niektórych nawet kilkakrotnie, np. trzykrotnie w Tygodniku Powszechnym). Książka wzbudziła również duże zainteresowanie na emigracji. Cieszyła się ogromną popularnością czytelniczą (piętnastotysięczny nakład rozszedł się w ciągu zaledwie kilku dni, egzemplarze książki pożyczano sobie na krótko pod zastaw 500 zł).Zainteresowanie krytyków i czytelników wzbudziły ironiczne i cięte portrety postaci z ówczesnego życia kulturalnego (m.in. Stanisława Dygata, Jana Himilsbacha, Marka Hłaski, Romana Bratnego). Gwałtowną reakcję wywołał również zawarty w książce rozrachunek Konwickiego z czasami stalinizmu. Oprócz osobistego wyznania winy i wyjaśnienia przyczyn fascynacji komunizmem (rozczarowanie i złość po nieudanych walkach partyzanckich na Wileńszczyźnie), w książce znalazł się również fragment, który można interpretować jako założenie, że młodzi nie zawinili współpracą z systemem tylko dlatego, że urodzili się o dziesięć lat za późno (Ech, stalinowcy, (...) każda menda, którą ktoś przypadkowo począł o dziesięć lat za późno, może was dopaść (...) na oczach rozbawionej gawiedzi.) Taka insynuacja rozzłościła młodych pisarzy, podobnie jak inny fragment książki, w którym Konwicki sugeruje, że są pozbawieni jakiejkolwiek potrzeby buntu i zazdroszczą starszemu pokoleniu powodzenia materialnego. Złość młodych znalazła wyraz w kilku recenzjach, pisanych m.in. przez Piotra Kuncewicza i Stefana Melkowskiego[2]. Z kolei Antoni Słonimski uznał Kalendarz i klepsydrę za doskonały dokument życia w tamtym czasie.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Labirynt nad morzem", książka, która nie doczekała się publikacji za życia autora, wraz z "Barbarzyńcą w ogrodzie" i "Martwą naturą z wędzidłem" tworzy trylogię - niezwykłą opowieść o sztuce i cywilizacij Południa i Północy, od antyku do czasów współczesnych.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Zbiór felietonów zatytułowanych Małe listy zaczął powstawać w roku 1974, gdy autor, przebywając już od dawna we Francji, wyjechał na dwuletnie stypendium do Berlina Zachodniego. Kontynuował cykl do 1982 r., publikując kolejne odcinki w miesięczniku "Dialog". Większa część tych krótkich utworów ukazała się w tymże roku w tomiku Małe listy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni