W zbombardowanym i zrytym pociskami warszawskim ogrodzie zoologicznym Jan i Antonina Żabińscy podczas niemieckiej okupacji zdołali ocalić przez śmiercią kilkadziesiąt osób, udzielając im schronienia w domu, piwnicach i pustych klatkach po zwierzętach.Skoro zaś gościom nadawano jeszcze zwierzęce przezwiska, a zwierzęta nosiły ludzkie imiona, willa Żabińskich w pełni zasługiwała na miano domu pod zwariowaną gwiazdą.Autorka łączy fakty ze swobodnym i barwnym stylem narracji. Wprowadza nas w świat fascynującej kobiety, Antoniny Żabińskiej, zapomnianej żony Noego, która ryzykując życiem wraz z mężem prowadziła Arkę ratującą ludzi i zwierzęta.
UWAGI:
Bibliografia
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Miał ledwie dwadzieścia dwa lata, gdy w 1940 roku trafił do obozu. Przesiedział tam pięć lat. Był dzieckiem warszawskiej ulicy, cwaniakiem, od najmłodszych lat zahartowanym w bójkach, obdarzonym dużym sprytem i humorem. Był twardy, postanowił, że się nie da - i udało mu się. Przeżył, choć wrócił z gruźlicą i zmarł na nią w 1963 roku. Obozowe przeżycia opisał w książce "Pięć lat kacetu" i od razu stał się sławny. Wszyscy orzekli, że to wielki samorodny talent. Miał wówczas lat czterdzieści. Wysoki, mocno zbudowany, lekko pochylony do przodu, jakby szykował się do skoku, z zadziornym spojrzeniem - po prostu kozak. Tam, "na dole", na Czerniakowie - jak sam mówił - tylko kozaki się liczyły. Zarabiał piosenkami warszawskiej ulicy, stał się modny, ludzie chętnie go słuchali. W 1959 roku napisał książkę o latach swego dzieciństwa i młodości "Boso, ale w ostrogach". "Wiesz jaki jestem - mówił o sobie - boso, ale w ostrogach". Przywołał w niej świat przedwojennej Warszawy, ukazał historię obyczaju z przedmieścia, namalował barwne postaci swej grandy, w której "kapować nie wolno, skarżyć nie wolno, odegrać się wolno". "Grzesiuk lubi popisywać się krzepą - pisze Wojciech Żukrowski - prostuje się wewnętrznie, mogąc komuś dać po łbie, sam też bierze cięgi, ale nie skomli, tylko idzie w kąt lizać rany i poprzysięgać wyrównanie rachunku. Jest w nim jakaś romantyczna szlachetność. Nie odgrywa się za swoje niepowodzenia na słabszych, przestrzega zasad walki. Czytając niektóre karty, ma się go ochotę uściskać, klepnąć po przyjacielsku, dodać otuchy: Nie daj się, trzymaj się twardo". I trzyma się!
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Historia niezwykłej kobiety, która uratowała w czasie Zagłady 2 500 żydowskich dzieci. Specjalne wydanie książki "Matka dzieci Holocaustu. Historia Ireny Sendlerowej", uzupełnione o rozdział "Życie po książce".Tom, który przedstawiamy Czytelnikom, jest pierwszą książką o Irenie Sendlerowej. Jej biografia jest piękna i heroiczna, budująca i przejmująca. Książka Anny Mieszkowskiej dokładnie i szczegółowo pokazuje dzieła i czyny, prace i dnie, ujawnia niezwykły format moralny tej wspaniałej postaci. Tylko ktoś najwyższej ludzkiej klasy mógł dokonać czegoś tak ogromnego, jak uratowanie w czasie Zagłady 2500 żydowskich dzieci.Irena Sendlerowa stała się w ostatnich latach osobą publiczną, o której mówi się w artykułach i w audycjach radiowych, o której opowiada się w dokumentalnych filmach. Już teraz jest symbolem heroizmu oraz poświęcenia i wszelkie po temu ma dane, by stać się symbolem dobrych, przyjacielskich stosunków łączących społeczność polską ze społecznością żydowską.
UWAGI:
Nowe wydanie książki "Matka dzieci Holocaustu : historia Ireny Sendlerowej". Bibliogr. Indeks. Wstęp pol. i ang.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Fikołki na trzepaku to literackie pocztówki z dzieciństwa. Zapamiętane i "zatrzymane w kadrze pamięci" podwórko, szkoła, wakacje i życie rodzinne. Ta pamięć jest utkana ze szczegółów - kolorów, kształtów, zapachów smaków, zdarzeń. W miarę możliwości widziana oczami, umysłem dziecka - spisywana bez komentarza mnie (autorki) dzisiejszej. Jest tu klimat domu, zwykłej podstawówki na Kępie, przyjęcia u dziadków, zapach wsi białostockiej podczas żniw i zacisze bezpiecznego podwórka, kolorowe rajstopy... Znaleźć tu można też muzykę z dawnych lat - nazwiska wykonawców, zespoły, aktorów i aktorek - czyli gwiazd ówczesnych. Patchwork ze wspomnień, z naszych najmłodszych lat, jakże innych niż dzisiejsze dzieciństwo naszych dzieci i wnuków.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
I była miłość w getcie. Ten tytuł brzmi biblijnie, jakby otwierał jeszcze jedną księgę Starego Testamentu, współcześnie dopisywaną, bo rzeczywiście zdarzył się w naszych czasach powód, by ją dopisać. Tytuł sugeruje niejako dalszy ciąg lub dodatek do czegoś, co działo się przedtem lub istnieje obok. Wiem z rozmów, że spójnik "i" był w myśli autora książki elementem bardzo istotnym. Miłość? Nie! I miłość. Razem z "i". Bo miłość nie była w getcie jedyna ani najważniejsza. A co było najważniejsze? Okrucieństwo? Strach? Nienawiść? Dno upokorzenia? Walka, którą przecież Marek Edelman stoczył i której symbolem jest dziś dla nas? Zapewne. Może się więc wydać, że mówi nam i Pauli Sawickiej tak mniej więcej: tamto wszystko opisałem już wcześniej, różni inni też opisywali, istnieje olbrzymia biblioteka na temat Holokaustu, ale wyobraźcie sobie, była wtedy jeszcze miłość, no więc teraz opowiem to i owo, co pamiętam o miłości, a ty, Paulo, zapisz. (Jacek Bocheński)
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Maciej Nowak, znany miłośnik jedzenia, a także słynący z ostrego pióra krytyk kulinarny, swego czasu napisał: "Pośród wielu nurtów współczesnej warszawskiej gastronomii szczególnie mocno wyróżniają się gesslery. Nazwisko znanej familii restauratorów piszę małą literą nie z powodu braku szacunku dla ich dokonań. Jest dokładnie odwrotnie. Wpływ Fukiera i innych lokali tej rodziny na nasze gusta kulinarne w ciągu ostatnich kilkunastu lat jest tak wielki, że nazwisko Gessler powoli przechodzi do kategorii rzeczowników pospolitych."Ponoć Sharon Stone zaproponowała Magdzie Gessler spotkanie w Kalifornii, bo wpadła na pomysł, że może razem założą restaurację. Stało się to po kolacji w Fukierze, gdzie grupa hiszpańskich gości urządziła Stone owację na stojąco, wołając: "guapa, guapa" (piękna, piękna). Gwiazda zareagowała zgodnie ze swoim wysokim IQ (154) i wypowiedziała kilka zręcznych słów po hiszpańsku. Na ile ta owacja była spontaniczna, a na ile zaaranżowana - pozostanie wieczną tajemnicą Magdy Gessler. Gesslerowie rywalizują też, jeśli chodzi o listę gości swoich knajp. A bywają w nich politycy, celebryci, jednym słowem - śmietanka. W latach 90. Magda często karmiła u siebie Leszka Millera, a restaurację Adama upatrzył sobie Józef Oleksy. Ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski bywał podobno i tu, i tu. Podobnie Bronisław Komorowski lubi kuchnię U Kucharzy, których odwiedza, bo ma do nich blisko z Pałacu Prezydenckiego, wystarczy raptem przejechać na drugą stronę Krakowskiego Przedmieścia. Od czego zależy powodzenie lokalu gastronomicznego? Wszyscy, którzy odnieśli sukces w restauratorstwie, mówią, że na to składają się wyobraźnia, talent i pasja. Trzeba kochać tę pracę, trzeba lubić ludzi. Ci, którzy zaczynają od planowania, ile zarobią, nie kończą dobrze w tym biznesie. Potrzebne są dusza i serce. Restauracja to energia. Jeśli jest, klienci ją wyczują i przyjdą.
UWAGI:
Bibliog. s. 246.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni